Powiem wam, ze się trochę ubawiłam. Robiąc porządki trafiłam na gazetę ogrodniczą z listopada 2000r. Zdjęcia cudne, ogrody zasypane śniegiem, rośliny pod czapą śniegową, sople zwisające z gałązek, szron na zaschłych badylach po prostu pięknie.
Nie pamiętam kiedy ostatnio mieliśmy takie widoki, może chwile dzień lub dwa, ale nie wiem w którym roku.
A co tam pisali? Tup, tup, tup… nadchodzi Pani zima.
Obwiązujemy sznurkiem rośliny kolumnowe i kuliste aby nie uległy złamaniu, deformacji pod ciężarem śniegu. Zakładamy kaptury ochronne na rośliny zimozielone.
Grudzień- strząsamy śnieg z gałęzi zapobiegając rozłamaniu roślin. Biało i zaspy a my nie mamy łopaty do śniegu. Czy łopata do śniegu stała się ostatnio łopatą do zboża przydatną w czasie żniw (u nas w sklepie takie łopaty używamy cały rok do zbierania śmieci, są super :). W grudniu też sprawdzamy zimowe okrycia roślin i i taka to zima. Prawdą jest, że wiele roślin źle zimuje bez ochronnej warstwy śniegu i bez wilgoci która z niego była. Po ostatniej zimie zakwitły nam mieczyki których nie zdążyliśmy wykopać i spisaliśmy na straty. Przecieraliśmy oczy ze zdziwienia na psianki i werbeny, ale cóż taka to zima. Nie wiem co mam wam radzić szykujcie rośliny do zimy. Okrywać czy nie? Na pewno nie zaszkodzi zimozielonych podlać dobrze na zimę rododendrony, azalie, bukszpany (jeśli jeszcze ćma nie zniszczyła). Nie okrywajcie roślin na zapas bo zaparują i będą rozwijały się wszelkie choroby grzybowe, to nie jest dobre. Brak śniegu to brak wilgoci i wody na wiosnę.
Słuchajcie prognoz i trzymajcie się ciepło.