Zawsze mnie zachwyca kiedy na zdjęciach czy w TV widzę dom „omotany” po prostu od ziemi po dach zielenią, są aby małe przestrzenie na okna i drzwi. Chyba w Anglii można często spotkać takie domy. Stary dworek w pnączach po prostu cudo. Nie namawiam oczywiście żebyśmy od razu hurtem obsadzali całe domy winobluszczem, ale jeden mały powojnik czemu nie.
Osłonięcie elewacji budynku roślinami pnącymi nie tylko jest efektowna, ale i pożyteczna. Zieleń poprawia mikroklimat, tłumi hałas i chroni przed kurzem i deszczem. Daje schronienie ptakom i owadom. Trudne może się okazać zazielenienie ściany ocieplonej styropianem, gdyż nie można podpór dla pnączy przymocować do samej ściany, to grozi uszkodzeniem. W takim wypadku rozwiązaniem jest konstrukcja wolnostojąca lub przymocowana do nieocieplonych elementów domu. Najlepsze są rośliny delikatne i dość lekkie (powojniki, róże). Bluszcz i winobluszcz utrzymują się przy ścianach i podporach korzeniami czepnymi. Tworzą gęstą, ładną zieloną ścianę, ale trzeba się liczyć z tym, że jeśli po latach usuwamy pnącze ze ściany to zostają ślady. Roślinne resztki trudno usunąć nawet z bardzo gładkiej powierzchni.
Jeśli sadzimy przy domu wisterię trzeba mieć na uwadze, że bardzo silnie rośnie. Potrafi opleść pędami rynny i rury spustowe i uszkodzić je.
Nie zrażajmy się podstawą sukcesu są starannie dobrane pnącza i odpowiednie dla nich podpory.